
Od mniej więcej dwóch stuleci odkrycia kosmiczne zawdzięczamy połączeniu zaawansowanych technologii i ludzkiej inteligencji (s. 79).
To, z czego jest nasz kij i jaki ma kolor, zupełnie nie ma znaczenia. Ważne, by był prosty. Wystarczy wbić go w ziemię w miejscu, z którego możemy obserwować horyzont. Ponieważ stosujemy niezaawansowane technologie, kij można wbić w ziemię kamieniem (s. 79–80).
Nie mamy przecież jednak żadnych nowoczesnych technologii [jako jaskiniowcy — przyp. P.J.K.], więc nic nie rozprasza naszej uwagi (s. 80).
Lowell cierpiał na nadciśnienie (...) i jeśli połączymy tę przypadłość z wiarą we własne przekonania, to fakt, iż zaliczył on Wenus i Marsa do planet tętniących inteligentnym i technologicznie zaawansowanym życiem, raczej nie jest zaskoczeniem (s. 110).
Nasza inteligencja i nasza technologia dała nam moc wpływania na klimat (s. 110).
Co z naszym tytułem?
Warto zwrócić uwagę, że angielskiemu technically (speaking), jak zwraca uwagę w swej książce Arkadiusz Belczyk***, odpowiadają takie polskie sformułowania, jak: „formalnie (rzecz) biorąc”, „ściśle (rzecz) biorąc” czy „z formalnego punktu widzenia” (s. 168). Mimo
to „technicznie rzecz biorąc” masowo stosuje się w polszczyźnie
zamiast tych trzech odpowiedników (czasami nawet nabiera ono znaczenia zbliżonego do „w
rzeczywistości”); niektórzy nawet mówią „ja w kwestii technicznej” zamiast „ja w kwestii formalnej”. Technically w takim znaczeniu nie ma z techniką nic wspólnego: co innego, gdy pełni funkcję przysłówka choćby w zdaniu In those days recording sound was not technically possible. Technologically zaś oddamy np. jako „pod względem technicznym” albo „od strony technicznej”. „Technicznie rzecz biorąc” nie ma związku z techniką, a w każdym razie niełatwo znaleźć kontekst, gdzie by miało. Jest to wyrażenie, dla którego nie ma miejsca w popularnonaukowej polszczyźnie; co innego w umyślnie niechlujnej albo naśladującej żywą mowę polszczyźnie literackiej — być może z takim właśnie użyciem mamy do czynienia np. u Jacka Dehnela czy Jakuba Ćwieka (choć niekiedy trudno odróżnić celowy zabieg autorski od niezamierzonego):
— Nie unosić? A co pan by zrobił na moim miejscu? Mamy umowę czy nie mamy?— Technicznie rzecz biorąc, nie mamy. Niczegośmy nie podpisywali. (Dehnel)
Technicznie rzecz biorąc, tabliczka przed wejściem do hotelu Concorde: „Lokal wentylowany”, nie kłamała. Dawała jednak przyjezdnym złudną nadzieję, że wstępując do środka, można się schronić przed palącym egipskim słońcem. Co było kompletną bzdurą. (Ćwiek)
Tak się mówi
Na jednym z forów korektorka radzi, by „technologię” zostawić nawet w niepoprawnym kontekście, bo „tak się mówi”. Trudno zgodzić się z takim postawieniem sprawy. Mówi się przecież nawet „poszłem” czy „wogle”, ale to żaden miernik poprawności. Można by się zgodzić z tą panią pod warunkiem, że mielibyśmy do czynienia z tekstem, w którym trzeba by oddać dyletancki lub celowo nonszalancki język bohatera. Ale nie w tekstach innych. Tym mniej w publikacjach popularnonaukowych.
© Paweł Jarosław Kamiński 2021
* Neil deGrasse Tyson, Kosmiczne zachwyty, Insignis, Kraków 2018.
*** Arkadiusz Belczyk, Poradnik tłumacza, wyd. II, Idea, Kraków 2009.