wtorek, 31 lipca 2018

Milczenie owiec ― minierrata


Swego czasu postanowiłem się zapoznać ze znaną powieścią Milczenie owiec (Thomas Harris, Albatros, 2017), która posłużyła za kanwę jeszcze bardziej znanego filmu pod tym samym tytułem ze znakomitymi rolami Jodie Foster i Anthony'ego Hopkinsa. Milczenie owiec to druga część tetralogii połączonej osobą genialnego psychopaty, doktora Hannibala Kanibala Lectera.

Powieść, przyznam, słaba, nas jednak interesować będzie co innego: jak poradził sobie tłumacz. Nazwisko pomijam, bo nie chodzi tu o człowieka, lecz o samo rzemiosło translatorskie. Mógłbym co prawda opracować obszerniejszą erratę przekładowo-redakcyjnych wpadek, ale nie mam zamiaru się żyłować, poniżej zamieszczam jedynie co większe i ciekawsze świadectwa nieudolności:
  • s. 29: To Golgota [mowa o rysunku], widoki po zdjęciu z krzyża. (...) Widzimy tu, co spotkało w rzeczywistości złodzieja, któremu obiecano Królestwo Niebieskie (...). Tłumacz nie wyłapał, że ang. thief oznacza w tym kontekście łotra, tak właśnie bowiem po polsku określa się tradycyjnie zbrodniarzy umęczonych po obu stronach Jezusa; zdaje się, że poszło tak od Jakuba Wujka, ale pewności nie mam, nie sprawdzałem w trudno dostępnych Biblii królowej Zofii i Biblii Leopolity. Znacznie trafniejsze byłoby również określenie towarzysz zamiast kolega, pojawiające się w tym samym kontekście na tej samej stronie: Połamano mu nogi oczywiście, tak samo jak jego koledze (ang. companion).
  • s. 31: Co Pan myśli o tym podziale? (...) Jest zbyt symplicystyczny. Jaki? Że co? Tak, wiem, że w polszczyźnie występuje takie słowo, tyle że pasuje do bardziej uczonych kontekstów i postaci. To już nie można angielskiego simplistic oddać naturalną polszczyzną jako zbyt uproszczony? nazbyt uproszczony? za bardzo uproszczony? zbytnio uproszczony? przesadnie uproszczony? Do wyboru, do koloru.
  • s. 32: Ile kobiet użył Buffalo Bill?”. Przyznam, że zastanawia mnie, jaki sensowny odpowiednik used winien się znaleźć w polskiej wersji (dopadł, wykorzystał, zamordował, rozprawił się czy jeszcze inny), ale użył zdecydowanie tu nie pasuje.
  • s. 33: Pożary, gradobicie. Towarzystwa ubezpieczeniowe podciągają to wszystko pod kategorię klęski żywiołowej. Taka było wola Boga. Ostatnie dwa zdania (Underwriters lump it all aunder 'Act of God') to przecież po naszemu: Towarzystwa ubezpieczeniowe podciągają to wszystko pod kategorię dopustu bożego, do licha ciężkiego! Albo jeszcze prościej: pod dopust boży. Możemy też zastosować udomowienie i zamiast o dopuście bożym napisać o sile wyższej.
  • s. 64: Agentka Starling do prawnika, dopiero co poznanego, z którym jest na stopie służbowej, zwraca się nader bezpośrednio, bo per mecenasie miast kulturalnego panie mecenasie.
  • s. 88: W dialogu (nie w urzędzie) pojawia się napuszone : Mam nadzieję, że Gramm i Rudman nie dowiedzą się, iż go używamy. Rozumiem, że to dla uniknięcia powtórzenia że, ale i tak mocno to razi w zwyczajnym dialogu. Kolejna sprawa to wzmiankowane Gramm i Rudman. Warto by zdanie przeformułować i opatrzyć przypisem wyjaśniającym, o co tu chodzi
Uff... Dobra. Chwila przerwy na obrazek...

Ćma trupia główka
Ćma trupia główka, bohater powieści

... i jedziemy dalej. A zaczynamy z grubej rury. 
  • s. 101: Melon (nawiasem mówiąc w oryginale użyto watermelon, czyli arbuz, nie melon) w znaczeniu penis niezbyt dobrze brzmi, tymczasem w angielszczyźnie jest to slangowe określenie tej części ciała, przejrzystsze w wersji watermelon cock. A wystarczyło dać jakiegoś wacka czy fujarę.
  • s. 112: Ta dziewczyna, Jane Doe, leży przy lodówce. Należało albo dać do Jane Doe przypis, albo jeszcze lepsze rozwiązanie machnąć coś w rodzaju NN.
  • s. 167: Silly Billy. Powinno być: głuptasie, głuptasku, coś w ten deseń.
  • s. 178: Leopard zamiast lamparta czy pantery, to samo na s. 426. Co tu jest grane? Jakieś intertekstualne nawiązanie do Schillerowsko-Mickiewiczowskiej Rękawiczki czy jak? Takie translatorskie mrugnięcie okiem do czytelnika? Wolne żarty!
  • s. 196: Miła zamiast np. ładna plaża (a nice beach).
  • s. 216: Strzykało Crawforda w krzyżu. Polska język trudna język. Poprawiamy na Crawfordowi strzykało w krzyżu.
  • s. 222: W Marylandzie. W Disneylandzie i owszem, ale tu akurat słuszniej byłoby zastosować formę nieodmienną.
  • s. 238: Słodki Jezu! (sweet Jesus). Jakże często słyszę tę kalkę w filmach! A po polsku to przecież, jeśli już trzymać się sfery religijnej, coś w rodzaju Jezus Maria! czy Chryste Panie!”. Ten sam kwiatek na s. 407.
  • s. 238 (to samo na s. 239): Pani senator Martin!”. Przecież po polsku w sytuacji, gdy nie ma wokół co najmniej dwóch senatorów, nie wołamy Panie senatorze (ministrze, prezydencie, pośle) Iksiński!, tylko Panie senatorze!.
  • s. 244: Młody imago, s. 196 przepiękny imago. A od kiedy to imago jest rodzaju męskiego?
  • s. 333: Reklamy seksualne (sex ads). Fuj, wprawdzie kontekst nie rozstrzyga sprawy, ale czy nie lepiej było zdecydować się na jedną z wersji w ramach którejś z następujących interpretacji: 1) reklamy erotyczne, ociekające seksem reklamy, pełne zmysłowości reklamy, ewentualnie zmysłowe reklamy lub 2) anonse erotyczne, ogłoszenia erotyczne, seksoferty? Sam przychylam się do wykładni nr 2 i zgrabnego ostatniego odpowiednika (seksoferty).
  • s. 336: Pierwotni mieszkańcy Ameryki. Rozumiem, że w dobie poprawności politycznej tłumaczowi chodziło o rdzennych mieszkańców kontynentu. Niemniej jednak zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłoby rdzenni Amerykanie lub po prostu Indianie. Wszak nad Wisłą słowo Indianin (a także Murzyn, w przeciwieństwie do Negr) nie ma ujemnych konotacji: w odróżnieniu od jankesów z oczywistych względów nie wyrzynaliśmy Indian ani nie traktowaliśmy Murzynów jak bezrozumne woły robocze.
  • s. 390: Okazało się, że z niej lepsza dziwka (she turned out to be a bitch really). To w ogóle po polsku? Można by to poprawić na coś w stylu że to naprawdę wredna suka, małpa, baba, babsztyl, krowa, krówsko itp.”.
Dość! starczy! głowa boli! Dowodów na spaskudzenie tłumaczenia przedstawiłem chyba aż nadto. Jak mówią Hiszpanie: basta y sobra!

© by Paweł Jarosław Kamiński 2018

Dopisek z 6.1.2020:
Cofam słowa dotyczące wyrażenia lepsza dziwka. To idiomatyczne użycie przymiotnika lepszy (analogiczne do dobry), człowiek uczy się całe życie. Mea culpa.

5 komentarzy:

  1. Fajne uwagi, ale dołożę jedną poprawkę do s. 32: „Ile kobiet użył Buffalo Bill?” - dopóki czasownik nie zostanie zmieniony na inny, to pytanie powinno się zaczynać od "ilu kobiet..." :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To chyba jednak Thomas Harris. Będę zaglądać na bloga!

    OdpowiedzUsuń
  3. Abstrahując od tego wszystkiego, co się tyczy przekładu, pozwolę sobie nie zgodzić się z twierdzeniem, że „Milczenie owiec” to słaba powieść. Ta powieść nie jest słaba.

    OdpowiedzUsuń