wtorek, 31 lipca 2018

Thomas Merton i prorok Jonasz

Być może kojarzycie Piotra Blumczyńskiego z artykułów poświęconych przekładowi Pisma Świętego lub tekstów religijnych. Wśród jego prac z pierwszej grupy znajdziemy np. Egzegezę, hermeneutykę, intertekst. Czynniki teologiczne we współczesnych przekładach biblijnych (Współczesne kierunki analiz przekładowych, Język a komunikacja 18, Tertium, Kraków 2007) czy Rekonstrukcję pierwotnego przesłania rzecz o żydowskich przekładach Nowego Testamentu („Przekładaniec” 2007, nr 12, wyd. UJ, Kraków 2008).

Drugą reprezentuje przyzwoite opracowanie Primum non nocere, czyli uwagi warsztatowe (Przekładaniec” 2006, nr 2, wyd. UJ, Kraków 2007), w którym autor omawia błędy w sztuce tłumaczy z polskich środowisk protestanckich drugiej fali Reformacji.

Blumczyński to jednak również praktyk. Dokonał m.in. przekładu Dzienników Thomasa Mertona, trapisty zanurzonego w dalekowschodnich religiach, filozofiach, tradycjach. W artykule omawiającym swoje zmagania z oporną niekiedy materią języka tego niekoszernego, lecz wciąż katolickiego mnicha Blumczyński przytacza casus pojawiającego się na kartach rzeczonych memuarów problematycznego zdania „I always overshadowed Jonas with my mercy”, które tak oto komentuje:
Jednocześnie dla równowagi warto przypomnieć, że wyczulenie w tym przypadku na nawiązania biblijne od przeczulenia dzieli dość wąska granica, którą nie zawsze potrafiłem należycie ocenić. Dobrze ilustruje to przykład zdania „I always overshadowed Jonas with my mercy” (Merton 2006: 218), wypowiadanego przez samego Boga, które pod wpływem jednego z wątków przywoływanej tu biblijnej narracji, w której Jonasz rozpacza nad losem uschniętego krzewu rycynowego, imputując Bogu brak miłosierdzia mylnie zinterpretowałem jako „zawsze przewyższałem Jonasza swoim miłosierdziem”, gdy tymczasem rację ma Krystyna Poborska, tłumacząc je po prostu jako „osłaniałem zawsze Jonasza swoim miłosierdziem” (Merton 1962: 334). Wprawdzie czasownik overshadow może wyrażać oba wspominane znaczenia, ale drugie z nich znacznie lepiej harmonizuje z wymową kontekstu. Jak powiedzieliśmy na początku, tłumaczenie klasyki zawsze obejmuje element ryzyka, w tym również porównania z cudzym przekładem, który niekiedy może okazać się trafniejszy. Ot, kolejna lekcja translatorskiej pokory, której nigdy za wiele.

Jonasz i wieloryb, Pieter Lastman
Jonasz i wieloryb, Pieter Lastman


Osobiście wątpię, by tak oczytany w Piśmie Świętym Merton, pisząc o Jonaszu, użył czasownika overshadow tylko w jednym znaczeniu. Dla mnie jest jasne, że zawarł tu celowo grę słów, nawiązując do cienia krzewu z biblijnej historii o małodusznym proroku, nawołującym mieszkańców Niniwy do nawrócenia. Wyraził w ten sposób zwięźle dwie myśli:
  1. Bóg przewyższał Jonasza miłosierdziem, 
  2. miłosierdzie Boże dawało Jonaszowi cień, tzn. prorok żył pod jego ochronnym parasolem, jak w cieniu krzewu rycynusowego wyrosłego cudownie podczas misji w upadłym mieście.
Przekład oddający tę zamierzoną dwuznaczność mógłby przyjąć choćby taki kształt: „Jonasz zawsze żył w cieniu mojego miłosierdzia”.

Czemu podnoszący tę kwestię Blumczyński tego nie dostrzegł (wszak dotarł niemal do sedna, rozwiązanie było tuż tuż, na wyciągnięcie ręki, myślałem, że artykuł m.in. ku temu właśnie zmierza) rzecz dla mnie niepojęta. A tak mało brakowało…

Macie własne propozycje, jak jeszcze dałoby się oddać wspomniane zdanie, zawierające przewrotnie użyty czasownik?


© by Paweł Jarosław Kamiński 2018

2 komentarze:

  1. mysle, ze z "over" dobrze idzie polskie "prze-", wiec "przeslanialem" lub ewentualnie "za-" "zacienialem". choc "zylem w cieniu" pasuje doslownie i figuratywnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieznany robak, jak truskawka na torcie, w porze jutrzenia pokonał tego "Gołębia", zapowiadając zwycięstwo nad upartą resztką Izraela i świata... Podziemie, mało znane, nie docenione, bezimienne, ale skuteczne w realizacji Bożego planu ;)

    OdpowiedzUsuń