niedziela, 19 sierpnia 2018

Kult sączy się ze ścian

Wyjaśniać oczywistości nikomu nie trzeba, prawda? A tłumaczyć?

Stalin
Religia opium ludu?
Tłumacze wpadają niejednokrotnie w pułapki słów brzmiących podobnie, ale znaczących krzynę lub zgoła co innego. Słów bałamutnych. Lotnych piasków wciągających nieostrożnych adeptów  a bywa, że i zmęczonych lub rozkojarzonych wyjadaczy  sztuki przekładu.

A przecież tyle się trąbi na temat fałszywych przyjaciół, którzy potrafią podstępnie podejść człowieka i zniweczyć skądinąd przyzwoitą robotę translatorską. Mimo to w literaturze obserwuje się niemało wykopyrtnięć na tym polu.

Po polsku określamy je przeważnie mianem fałszywych przyjaciół, nieraz jako false friends, a czasem z francuska: faux amis. Anglosasi, oprócz false friends, mówią też o nich false cognates. Jak zwał tak zwał, w pierwszej odsłonie cyklu poświęconego temu zjawisku przyjrzymy się słówku kultowemu.

Przekładacze książek traktujących o religii lub o nią zahaczających potrafią się wyłożyć na czterech literach. I nie chodzi bynajmniej o miejsce, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę, tylko o cult. Hmm... cult to przecież kult, żadna filozofia. W czym problem?

Chwast kultu w znaczeniu sekta pleni się coraz gęściej i bezczelniej na niwie polskiej mowy. Niewykluczone, że anglicyzm zadomowi się u nas na stałe i trafi do słowników, na razie jednak nie ma wstępu na salony kulturalnej polszczyzny. I oby tak zostało. Abyśmy skuteczniej bronili się przed tym barbaryzmem, proponuję się intruzowi baczniej przyjrzeć.

Rzut okiem do słownika


Rodzime dykcjonarze oferują cztery znaczenia słowa kult w polszczyźnie:

1. Cześć religijna oddawana bóstwom, istotom lub siłom nadprzyrodzonym, osobom, rzeczom lub zjawiskom przyrody. Mamy kult Jezusa, Słońca, jednostki, relikwii, świętych.
2. Ogół czynności i obrzędów będących zewnętrznymi objawami tej czci. Mówimy o miejscach kultu, ośrodkach kultu, formach kultu, symbolach kultu, historii kultu, rozwoju kultu, śladach kultu.
3. Wielki, często przesadny szacunek okazywany komuś lub czemuś w sposób manifestacyjny. Kult Szopena, Marszałka, ojca, tradycji, prezydenta, złota, pieniądza, zdrowia, przemocy, siły, ciała. W tym ostatnim znaczeniu zawiera się też frazeologizm kult jednostki, niekiedy wchodzący w zakres znaczenia nr 1, dość wspomnieć referat Chruszczowa pt. O kulcie jednostki i jego następstwach ukazujący tragiczne skutki oddawania wujaszkowi Stalinowi omal boskiej czci. (Nie należy przy tym zapominać, że odczyt był plugawie załgany: Chruszczow wywyższył komunizm, malując poprzednika w barwach degenerata i zdrajcy, który rzekomo system wypaczył, tymczasem gwoli prawdy to komunizm stworzył takiego potwora jak Stalin, nie odwrotnie, Chruszczow zaś był godnym następcą bolszewickich zbrodniarzy, a wszystko to wynikało nie ze szczególnie bezecnej natury sowieckich przywódców, lecz z demonicznych założeń i zasad tej na wskroś zepsutej ideologii rodem z najgorszego koszmaru).
4. Wyznanie. Należy zaznaczyć, że znaczenie to mocno trąci myszką, dziś praktycznie się go nie używa.

Istnieje co prawda również znaczenie antropologiczne i socjologiczne, ale ma ono charakter stricte specjalistyczny.

Z kolei słownik angielski, weźmy pierwszy z brzegu internetowy The Free Dictionary, podaje:

CULT
1.
a. A religion or religious sect generally considered to be extremist or false, with its followers often living in an unconventional manner under the guidance of an authoritarian, charismatic leader.
b. The followers of such a religion or sect.
2. A system or community of religious worship and ritual.
3. The formal means of expressing religious reverence; religious ceremony and ritual.
4. A usually nonscientific method or regimen claimed by its originator to have exclusive or exceptional power in curing a particular disease.
5.
a. Obsessive, especially faddish, devotion to or veneration for a person, principle, or thing.
b. The object of such devotion.
6. An exclusive group of persons sharing an esoteric, usually artistic or intellectual interest.

Już na podstawie powyższego widać, że pola znaczeniowe rzeczownika cult zazębiają się z polskimi tylko częściowo: ekwiwalentu kult możemy użyć co najwyżej w znaczeniach 2, 3 i 5a.

Znaczenie 5b oddalibyśmy jako obiekt (lub przedmiot) kultu, znaczenie 6 jako sekta. Przejdźmy jednak do rzeczy najciekawszej: znaczeń nr 1 i nr 2. Właśnie tu najczęściej powija się tłumaczom noga. Żeby nie być gołosłownym, odwołam się do unaoczniających zjawisko cytatów z klasyki grozy.

Maester Lovecraft


Prześwietlane słowo pojawia się, i to wielokrotnie, na kartach sztandarowego utworu Howarda Phillipsa Lovecrafta pt. Zew Cthulhu. Poniżej parę ustępów ilustrujących użycie rzeczownika cult w nomen omen kultowym opowiadaniu Cienia z Providence:

Lovecraft
Cień z Providence jak się patrzy
(1) What seemed to be the main document was headed CTHULHU CULT in characters painstakingly printed to avoid the erroneous reading of a word so unheard-of.
(2) The other manuscript papers were all brief notes, some of them accounts of the queer dreams of different persons, some of them citations from theosophical books and magazines (...) and the rest comments on long-surviving secret societies and hidden cults, with references to passages in such mythological and anthropological source-books as Frazer's Golden Bough and Miss Murray's Witch-Cult in Western Europe.
(3) Many of his question seemed highly out of place to his visitor, especially those which tried to connect the latter with strange cults or societies (...).
(4) When Professor Angell became convinced that the sculptor was indeed ignorant of any cult or system of cryptic lore, he besieged his visitor with demands for future reports of dreams.
(5) The statuette, idol, fetish, or whatever it was, had been captured some months before in the wooded swamps south of New Orleans during a raid on a supposed voodoo meeting; and so singular and hideous were the rites connected with it, that the police could not but realise that they had stumbled on a dark cult totally unknown to them, and infinitely more diabolic than even the blackest of the African voodoo circles.
(6) Professor Webb had been engaged, forty-eight years before, in a tour of Greenland and Iceland in search of some Runic inscriptions which he failed to unearth; and whilst high up on the West Greenland coast had encountered a singular tribe or cult of degenerate Esquimaux whose religion, a curious form of devil-worship, chilled him with its deliberate bloodthirstiness and repulsiveness.
W pierwszym wyimku chodzi o kult jako taki, o system wierzeń, podobnie jak w tytule książki Margaret A. Murray z fragmentu nr 2. Mocno kontrowersyjne dzieło antropolożki, które doczekało się wreszcie przekładu na polski (wyd. Sacrum, tłum. Agnieszka Kisiel, Katowice 2016), otrzymało u nas tytuł: Wiedźmi kult w Europie Zachodniej. I słusznie, traktuje bowiem o pogańskim kulcie płodności, rzekomo powszechnie sprawowanym za kulisami chrześcijaństwa przez europejskie czarownice.

W wypisach drugim i trzecim mamy hidden cults i strange cults, co w zestawieniu z współwystępującymi stowarzyszeniami (secret societies i strange societies) znamionuje, że nie ma tutaj mowy o obrzędach i wierzeniach, lecz o wspólnotach. Ergo: odpowiednik kult odpada, idzie wyraźnie o sekty.

Nie inaczej jest we fragmencie nr 6: obecność rzeczownika tribe (plemię) daje nam wskazówkę, że mamy do czynienia ze zbiorowością, tu: sektą.

Kolej na passus nr 4. Współrzędne występowanie abstraktu w postaci lore (cryptic lorewiedza tajemna) świadczy, że i cult należy tak odczytywać: narzuca się zatem wykładnia nie tyle socjologiczna (sekta), co światopoglądowa (kult).

Najtrudniejsza w interpretacji okazuje się cytata nr 5. Wyrażenie dark cult można bowiem zinterpretować jako mroczna (złowroga) sekta albo mroczny kult. Jako concretum lub abstractum. Może należy pójść tropem czasownika stumble? A nuż właśnie tutaj biegnie trop wiodący do rozwikłania zagadki? Policjanci, którzy rozpędzili bluźnierczy konwentykiel, natknęli się na sektę czcicieli Cthulhu, ale zarazem na kult takowego, więc czasownik sprawy nie rozstrzyga. Tak po prawdzie to niejednoznaczność cult w tym kontekście jest tłumaczowi na rękę: którykolwiek z dwóch odpowiedników wybierze, będzie dobrze. Choć gdybym to ja miał dokonywać wyboru, opowiedziałbym się prawdopodobnie za kultem.

Jak się spisali polscy tłumacze


Ryszarda Grzybowska, której przekład, przedrukowywany w wielu zbiorach utworów Lovecrafta, przez wiele lat funkcjonował jako jedyny powszechnie dostępny na naszym rynku, stosowała urawniłowkę, rzucając na lewo i prawo kultami, co znalazło odzwierciedlenie w każdym z wyżej wymienionych przykładów.

Kultowej mielizny do końca nie ominął też nagrodzony za tłumaczenie prozy Lovecrafta Maciej Płaza, proponując w rozważanych ustępach ukryte kulty oraz dziwne kulty. Całe szczęście, że chociaż przy Eskimosach mocniej wytężył wzrok i dojrzał w tekście sektę.

Jak widać, kalkomania grozi nawet tłumaczom laurowanym, przeto ostrzeżeń przed nią nigdy za wiele.

Coś na deser


W utworze pojawia się raz jeden zlepek cult-worshippers, który oznacza ni mniej, ni więcej, tylko członków, wyznawców sekty. Jak wybrnęli z tego polscy tłumacze? U Płazy mamy adekwatnych sekciarzy, u Grzybowskiej uwaga, bomba! czarowników.

© by Paweł Jarosław Kamiński 2018

środa, 8 sierpnia 2018

Cicha woda brzegi rwie


Harry Potter
Quo vadis, Harry?
W akapicie otwierającym powieść Harry Potter i kamień filozoficzny, pierwszą odsłonę kilkutomowej serii przygód nastoletniego czarodzieja, która pozwoliła pokoleniu starszemu otrzeć łzy i przywrócić wiarę w młodsze (dziateczki znowu czytają!), natrafiamy na zdanie banalnie, na pierwszy rzut oka, proste do przełożenia:
Mr and Mrs Dursley, of number four, Privet Drive, were proud to say that they were perfectly normal, thank you very much.
Zwróćmy w tym miejscu uwagę na ostatni człon zdania: thank you very much niby nic, ale po głębszym namyśle... Zanim jednak do tego powrócimy, zerknijmy wpierw na drugi przykład, z nie mniej fantastycznego podwórka, ba! z dzieła poniekąd przełomowego dla jednego z gatunków literackich: fantasy.

Otóż w krótszej wersji ze zwrotem tym spotykamy się w pierwszym rozdziale jeszcze bardziej poczytnego Hobbita, dziełka, które dało początek rozbudowanemu uniwersum Władcy Pierścieni, powieści w trzech częściach, przez wielu niesłusznie nazywanej trylogią:
Good morning! he said at last. We don't want any adventures here, thank you! You might try over The Hill or across The Water. By this he meant that the conversation was at an end.
W obu fragmentach thank you użyte zostało nietypowo: widać, że zwykłe dziękuję lub bardzo dziękuję chybiają celu, nie oddając tego, o co Rowling i Tolkienowi chodziło. Thank you zwyczajne, powszednie odrywa się tu od literalności podziękowań i przedzierzga w thank you idiomatyczne. Jak zatem oddać ten na pozór zwyczajny związek wyrazowy, zastosowany w obu przypadkach najwyraźniej w niestandardowym, bo ironicznym znaczeniu?

W pierwszej cytacie, wykorzystującej mowę pozornie zależną, znakomicie sprawdziłoby się polskie przepraszam bardzo, używane przez nas nieraz właśnie z nutką zniecierpliwienia, złości czy irytacji, kiedy dajemy do zrozumienia, że chcemy, aby się ktoś odczepił. Że nie życzymy sobie czegoś, o czym mowa wcześniej. Że nie chcemy skorzystać z jakiejś rady czy propozycji. Że uważamy jakąś rzecz za nieprzyzwoitą, niestosowną, a może nawet oburzającą, skandaliczną. Że nie chcemy, by ktoś wtykał nos w nasze sprawy. Pasują również ekwiwalenty takie, jak: (ale) dzięki za troskę, dziękuję za troskę, gdyby kto pytał, jakby kto pytał, gdyby się ktoś pytał, jakby się ktoś pytał.

Miecz Bilba
Żądło niezawodne w otwieraniu listów
U Tolkiena z kolei intencje mówiącego można udatnie wyrazić za pomocą frazeologizmu co to, to nie albo bardzo dosłownego (dosłowność niekiedy bywa zaletą), tyle że użytego z zastosowaniem inwersji, a przez to ironicznego zwrotu dziękuję bardzo. Bez problemu uszłyby też: wielkie dzięki, dzięki bardzo, a także (ale) dzięki za troskę, dziękuję za troskę.

Te dwa drobne przykłady powinny nam uprzytomnić kwestię czujności i nieufności niezbędnych na każdym kroku w pracy tłumacza. Podobnie jak psim obowiązkiem redaktora jest sprawdzać wszystko (nawet takie oczywiste oczywistości jak to, że Kordian wyszedł spod pióra Mickiewicza), tak też tłumacz musi wszędzie wietrzyć podstęp, zwracając uwagę na używane na co dzień zwyczajne słówka i zwroty, które kryją nieraz pułapki gubiące niefrasobliwców bądź nazbyt pewnych siebie gierojów.

Rzecz jasna, nie wyczerpałem propozycji przekładu thank you ani w innych kontekstach, ani nawet w omówionych. Znalazłyby się pewnie lepsze rozwiązania. A jakie wy byście dali odpowiedniki w pomienionych ekscerptach?

© by Paweł Jarosław Kamiński 2018