Gdybym nie znał prozy Sapkowskiego od trzech dekad, ominąłbym tak arcyszpetną okładkę szeeerokim łukiem.
Produkcje fantastyczne mają to do siebie, że programowo ich okładki muszą po większości tchnąć tandetą i szmirą, żeby kupiło je jak najwięcej szczeniaków. Ze schematu tego wyłamuje się zdecydowana mniejszość. Trudno i darmo. Szczęściem zetknąłem się z AS-em, sam szczeniak, w ’93 roku, bodaj w majowym numerze „Nowej Fantastyki”, gdzie zamieścił sławny, emanujący erudycją i znawstwem literatury fantasy esej Piróg albo nie ma złota w Szarych Górach, który rozjuszył część wyjadaczy z fantastycznego poletka, z Rafałem Ziemkiewiczem włącznie. Zaraz potem trafiłem na opowiadania o wiedźminie – i przepadłem. Jędrne, diablo inteligentne i naturalne dialogi, w których każdy z bohaterów mówi inaczej, umiejętność budowania nastroju (w tym rozśmieszania do rozpuku i wyciskania łez), mistrzowskie łączenie archaizmów ze współczesnym słownictwem i terminami rodem z naszej stechnicyzowanej epoki społeczeństwa opartego na wiedzy, literatura skrząca się aluzjami, dowcipem i odniesieniami do dzieł kultury, niekiedy na nowo, na zasadzie retellingu, opowiadająca legendy i baśnie (exemplum Mniejsze zło) – wszystko to stawia Sapka, jak od lat bywa nazywany w fandomie, na niekwestionowanej pozycji dzisiejszego Sienkiewicza. Inspiracji którym zresztą nie ukrywa.Choć nie jest to proza na miarę Borgesa, Nabokova czy innego Hessego, nie da się ukryć, że sroce spod ogona nie wypadła. Potrafi oczarować i zmusić do myślenia tudzież wertowania słowników języka polskiego, dostarczając godziwej rozrywki na nietuzinkowym poziomie.
Jak będzie z Rozdrożem kruków? Czy autor utrzymał formę sprzed lat? Nie omieszkam się o tym przekonać. Właśnie odebrałem przesyłkę z paczkomatu i biorę się do lektury. Będę ją sobie dawkował łyżeczkami, żeby za szybko nie połknąć potencjalnej perełki i raczyć się jak najdłużej. Swoją drogą nie wyobrażam sobie, żeby można było udatnie przełożyć go na inne języki. Choć przecież się tłumaczy. Udatnie, czyli oddając smaczki – a imię ich legion – polszczyzny w wydaniu AS-a polskiej fantastyki. Polszczyzny przepysznej. Chrupiącej. Wyśmienitej, że palce lizać. © Paweł Jarosław Kamiński 4.12.2024