poniedziałek, 6 października 2025

Wilde na śniadaniu w Providence

Swego czasu rozważałem zakup książki Koszmary i fantazje. Listy i eseje – zbioru tekstów H.P. Lovecrafta (wyd. SQN, Kraków 2013). Odwiodła mnie od tego... oficjalna reklama tej publikacji na stronie wydawnictwa, zawierająca kilka wyimków, m.in. fragment:
Niczym zmarły pan Wilde „żyję z trwogą bycia niezrozumianym” (W obronie Dagona).
Tłumacz wyłożył się tutaj w dwójnasób. Po pierwsze nie dostrzegł jednego przeczenia i wyszło mu coś zgoła przeciwnego treściowo, po drugie oddał sentencję topornie i niezręcznie.

Wild Wilde

Co mówi oryginał? I live in terror of not being misunderstood.

Najprościej rzecz ujmując, Wilde powiada: „Żyję w obawie, że zostanę zrozumiany”. Pisze o lęku przed zbyt dosłownym odbiorem jego twórczości – utratą tajemnicy, ironii, głębi. Chce, by jego słowa pozostawały otwarte na nieporozumienie, co nadaje im wieloznaczność i artystyczną siłę. Żartobliwie sugeruje, że niezrozumienie jest jego celem – pragnie pozostać delficki i nieuchwytny.

Tymczasem tłumacz, pisząc „żyję z trwogą bycia niezrozumianym”, komunikuje coś zgoła odwrotnego – jakoby Wilde bał się, że ludzie go nie zrozumieją. Wskazuje na lęk artysty przed niezrozumieniem przez odbiorców.

Rzecz oczywista „Żyję w obawie, że zostanę zrozumiany” nie oddaje finezji oryginalnego, celowo nieco zagmatwanego zdania. U Wilde’a fragment ten jest nie tylko ironiczny w treści, ale też doskonale wyważony stylistycznie: zwięzły, paradoksalny, błyskotliwy – typowy Wilde’owski aforyzm.

Natomiast „Żyję z trwogą bycia niezrozumianym” brzmi po polsku drętwo, nienaturalnie. „Z trwogą bycia” to kalka językowa, nieidiomatyczna w polszczyźnie (po polsku raczej „w trwodze, ze strachu przed czymś”). Rytm też się gubi – zdanie jest nieforemne, ciężkie.

W poprawnym przekładzie trzeba ukazać Wilde’a jako błyskotliwego aforystę, świadomie igrającego z językiem i powagą.

Fragment, o którym mowa, pochodzi z następującego passusu:
I am but too conscious of the fact that we are born in an age when only the dull are treated seriously, and I live in terror of not being misunderstood. Don't degrade me into the position of giving you useful information. Education is an admirable thing, but it is well to remember from time to time that nothing that is worth knowing can be taught.
Co można by przełożyć choćby tak:
Aż nadto jestem świadom, że w naszej epoce tylko nudziarzy traktuje się poważnie, dlatego żyję w obawie, że nikt mnie źle nie zrozumie*. Nie zniżaj mnie do roli dostawcy użytecznych informacji. Edukacja – rzecz chwalebna, lecz dobrze od czasu do czasu pamiętać, że niczego, co naprawdę ważne, nie sposób nauczyć.
Przekład oficjalny całkowicie traci paradoks, wdzięk i ironię oryginału. Tym samym zniechęca do sięgnięcia po książkę. Nauczony doświadczeniem kulawego przekładu biografii Lovecrafta, który wyszedł spod pióra tego samego tłumacza, podchodzę do Koszmarów i fantazji z dużą rezerwą, a nawet nieufnością.

Żyję z trwogą bycia nabitym w butelkę kolejny raz. 


© Paweł Jarosław Kamiński 2025 (aktualizacja: 07.10.2025)

* Albo: „Żyję w obawie, że nie zostanę źle zrozumiany”, „Żyję w obawie, że nie zostanę opacznie odczytany”, „Żyję w obawie, że nie zrozumieją mnie opacznie”, „Żyję w obawie, że nikt mnie nie zrozumie opacznie”.


niedziela, 5 października 2025

Wieża wieży nierówna

Pewna kwestia związana z przekładem Diabłów z Loudun, o którym pisałem już wcześniej, jest na tyle złożona, że wymaga szerszego i odrębnego omówienia. Gdy na stronie dziewiątej (nowego wydania) poznajemy tytułowe miasteczko, czytamy o stołpie (keep), który trzy zdania dalej pod piórem tłumacza ni z gruszki, ni z pietruszki przepoczwarza się w donżon (donjon). Tyle że... stołp i donżon to dwie odrębne wieże – usytuowane w innych miejscach i pełniące różne funkcje. Trafiłem co prawda na opracowanie, które te dwie budowle utożsamia (vide wielokrotnie wznawiany pewuenowski Słownik terminologiczny sztuk pięknych), ale z merytorycznego punktu widzenia jest to niesłuszne.

Otóż donżon (donjongreat towerkeep) był główną wieżą zamku we Francji i Anglii – największą, najsolidniejszą, o funkcji mieszkalno-obronnej; stanowił prawdziwe serce zamku feudalnego i symbol władzy pana nad posiadłością. W jego wnętrzu znajdowała się reprezentacyjna aula, czyli wielka sala (great hall), gdzie pan przyjmował gości, dygnitarzy, posłów i wasalów. Tam właśnie rodziła się więź feudalna, gdy wasal składał hołd lenny seniorowi (stąd hiszpańska nazwa torre del homenaje – dosł. „wieża hołdu”, „wieża lennicza”). Wyższe kondygnacje mieściły komnaty mieszkalne pana i jego rodziny, a także kaplicę. Wreszcie, w donżonie wydawano uczty i bankietyodbywały się narady wojenne i sądy, a w razie oblężenia stawał się on ostatnią linią obrony całego zamku.

Stołp z kolei (in. stołb, stołpień) to charakterystyczna dla Europy Środkowej (Polska, Ruś, Czechy) wieża obronna o przeznaczeniu przede wszystkim militarnym. Mogła mieć szczątkowe funkcje mieszkalne (np. izby dla obsady stołpu), z reguły jednak odgrywała wyłącznie rolę punktu obserwacyjnego i ostatniego schronienia załogi. Występowała w obrębie grodu lub zamku, czasem dosunięta do murów, jednak na ogół jako konstrukcja wolno stojąca. Wewnątrz znajdował się często tylko magazyn, czasem loch lub doraźne pomieszczenia mieszkalne. W modelu środkowoeuropejskim funkcje reprezentacyjne i rezydencjonalne pełniło palatium, przeważnie mieszczące też kaplicę.

Termin „stołp” bywa mylony z bergfriedem – niemieckim określeniem wysokiej, smukłej, często okrągłej i z zasady niemieszkalnej wieży zamkowej, budowanej w Niemczech, Austrii i Czechach. W istocie stołp i bergrfried były to konstrukcje o bardzo zbliżonych funkcjach, ale z różnicami regionalnymi i konstrukcyjnymi, np. stołp był zwykle masywniejszy, niższy i bardziej proporcjonalny, jego wnętrze zaś było bardziej funkcjonalne: z drewnianymi stropami, spiżarnią, schowkiem, a nawet kominkiem. Można by rzec, że stołp to lokalna odmiana bergfriedu.

W angielszczyźnie donjon i keep są używane zamiennie, podczas gdy stołp nie ma ustalonego odpowiednika: spotyka się określenia w rodzaju defensive tower czy tower keep albo pozostawia oryginalny, słowiański termin stołp.

Wydawałoby się, że na tym można by temat zakończyć, gdyby nie fakt, że angielskie keep i donjon mogą też oznaczać... stołp bądź bergfried (wyjąwszy prace naukowe). Ostatecznie zatem o tym, którego odpowiednika użyjemy w tłumaczeniu, decyduje kontekst. O kontekście zaś najczęściej w tym przypadku jednoznacznie przesądza „miejsce akcji”.

Podsumujmy:
  • W modelu środkowoeuropejskim (Polska, Czechy, Niemcy) zadania donżonu dzieliły się między stołp lub bergfried – wolno stojącą wieżę obronną – oraz palatium – budynek rezydencjonalno-reprezentacyjny; w modelu zachodnioeuropejskim (Francja, Anglia) obie te role łączył w sobie donżon.
  • Traktowanie stołpu i donżonu jako równoważnych w przekładzie jest mylące i bezzasadne.
  • O ile angielszczyzna na ich odmienne znaczenia pozostaje głucha, o tyle polszczyzna wyraźnie je rozróżnia.
  • W przypadku Loudun – miasteczka, przypomnijmy, francuskiego – chodziło o wieżę stanowiącą centralny element zamku, a więc o donżon. I właśnie tej konsekwencji tłumaczowi, Bartłomiejowi Zborskiemu, zabrakło. A szkoda.

© Paweł Jarosław Kamiński 2025

niedziela, 14 września 2025

METALLICA ― Master of Puppets

Wzięło mnie ostatnio na odkopywanie staroci. Nie lubię zaległych spraw translatorskich – siedzą z tyłu głowy i podgryzają zwoje mózgowe, nie dając spokoju. Czasem przez całe lata. Niedawno, ryjąc szpadlem, wygrzebałem Shape of My Heart Stinga, teraz przyszła kolej na ikonę metalu.

Pierwszą zwrotkę słynnego utworu z legendarnego w metalowym światku thrashowego albumu (nagranego jeszcze z Cliffem Burtonem) przełożyłem wraz z refrenem w czerwcu 2015. I oto parę dni temu, w ramach porządków, pomyślałem sobie, że dobrze byłoby po latach domknąć temat. Poza jednym słowem nic w dotychczasowym translacie nie zmieniałem, a resztę tekstu udało się w miarę sprawnie przełożyć do końca. Robota nie należała do łatwych z uwagi m.in. na a) bezlitosny wewnętrzny imperatyw meliczności (więcej o tym poniżej), b) sporo rymów męskich, nie przepadających za polszczyzną, c) rozsiane tu i ówdzie rymy wewnętrzne. W rezultacie metafory czy obrazowanie różnią się gdzieniegdzie od tych w oryginale, ale wszystko mieści się w granicach standardu przyzwoitości, jeśli chodzi o tłumaczenie utworów poetyckich (a piosenki traktuję pod kątem przekładu jak poezję).

Po intensywnej gimnastyce szarych komórek temat uznaję za zamknięty. Jakoś lżej 
teraz na duszy. Uff...

Jak już przy okazji utworu Stinga pisałem, w polskiej przestrzeni publicznej dominują dwa rodzaje tłumaczeń tekstów piosenek:

  1. Odklejone. Całkowicie odchodzą od oryginału. Zostają tylko główne motywy bądź ogólny zarys pierwotnej historii. Giną: obrazowanie, metafory, porównania itd. Ba, niejednokrotnie tekst przekładu nie ma żadnego związku z oryginałem. Powstaje zupełnie coś nowego. Przykłady: ☛ Sen o dolinie Budki Suflera vs Ain't No Sunshine Billa Withersa czy La Isla Bonita Krzysztofa Antkowiaka vs utwór Madonny. Właściwie trudno tu mówić o przekładzie, w najlepszym razie mamy do czynienia z adaptacją.

  2. Filologiczne. To przekłady dosłowne. Niekiedy na sposób komiczny lub infantylny. Wyroby czekoladopodobne. Mają dać polskiemu odbiorcy najlepszy ogląd tego, o czym traktuje oryginał, tymczasem w rzeczywistości pozbawiają tłumaczenie kluczowego waloru meliczności, tym samym odzierając je przeważnie z wszelkiego wdzięku i smaku. Vide ☛ publikacje oficyny wydawniczej InRock zbierające teksty z wielu płyt danego zespołu (The Doors, Metallica, Depeche Mode, Pink Floyd).

    Jako nastolatek korzystałem z kilku podobnie opracowanych książeczek, tyle że zawierających teksty z jednego krążka danego boysbandu (pamiętam Leprosy Death i Tombs of the Mutilated Cannibal Corpse). Wydawano je w połowie lat 90.: na verso widniał oryginał, na recto tłumaczenie.

    Nie powiedziałbym, aby autorzy przekładów tego typu się wykazywali. Czasem wychodzi im beznadziejnie, czasem miernie, czasem co najwyżej słabo. Świetnie ani przyzwoicie – bodaj nigdy. Zresztą takie podejście do tłumaczenia piosenek siłą rzeczy nie daje wielkiego pola do popisu. No i nikt nie prosi o „uwzględnienie” w przekładach meliczności ☛ czytaj: tłumaczom nikt za taką robotę nie płaci. Dlaczego? Ano pewnie dlatego, że nie ma popytu na takie publikacje. Wydawcy doskonale zdają sobie sprawę, że znakomita większość osób słuchających muzyki zadowala się w tej materii absolutną mizerią (patrz poniższy akapit; poza tym w dobie AI wystarczy wrzucić w chata GPT oryginał, by po kilku sekundach wypluł z siebie produkcje, których jakość w przybliżeniu dorównuje takim płodom. Ogółowi to wystarcza). Kto to, panie, kupi? Pies z kulawą nogą.
(Zasłonę milczenia spuszczę na szokująco dosłowne tłumaczenia, dokonywane przez dyletantów, którzy swoimi grafomańskimi produkcjami dokonują na utworze bestialskiego mordu, zaśmiecając internet. I de facto to one królują w sieci, zwłaszcza w serwisach w rodzaju YouTube czy Tekstowo).

Nie odpowiada mi żadne z tych dwóch podejść. Przekład piosenki (także utworu zespołu metalowego) musi dać się zaśpiewać  to jego, mówiąc za Barańczakiem, dominanta translatorska. Bez spełnienia tego warunku trudno mówić o udanym tłumaczeniu. Dlatego nie interesowała mnie adaptacja ani wysuszona na wiór białowierszowa wersja filologiczna.

Że inaczej się nie da? Bynajmniej. Droga pośrednia istnieje, choć – nie powiem – stroma a wyboista jak diabli.

Poniżej owoc mojej pracy. Aby ocenić jego jakość, dobrze jest nucić sobie polski tekst razem z Jamesem Hetfieldem. Żałuję tylko, że wyrażenie „władca marionetek” zdołałem ocalić wyłącznie w tytule. Ale sami rozumiecie – aż sześć (!) sylab to granica nie do przeskoczenia w tych krótkich, wyszczekiwanych linijkach. A inny odpowiednik, rzecz oczywista, nie wchodził w rachubę.

Aha, jeszcze jedno: meliczność nie oznacza, że liczba sylab musi być dokładnie taka jak w oryginale; nie chodzi o ścisłą ekwiwalencję sylabotoniczną 1:1. W niektórych linijkach muzyka pozwala na pewne odstępstwa (zresztą nawet w oryginale nie jest idealnie: we fragmencie Master, master. You promised only lies zaimek you powoduje pewne sylabotoniczne zaburzenie). Chodzi o to, by przekład można dało się zaśpiewać naturalnie do muzyki, w sposób możliwie jak najbardziej zbliżony  choć niekoniecznie identyczny  do oryginalnego wykonania. Dlatego dla tych, którzy utwór znają, najlepiej sprawdzić przekład, śpiewając go do wersji instrumentalnej. Dla reszty zaś polecam wersję tradycyjną, czyli z wokalem.
 

METALLICA
Master of puppets / Władca marionetek

End of passion play, crumbling away
I'm your source of self-destruction
Veins that pump with fear, sucking darkest clear
Leading on your death's construction
Gra skończyła się, wpadłeś w sidła me
Umrzesz wnet, moja w tym głowa
W żyły wlewasz smog, strach i gęsty mrok
Śmierć o krok, już się nie schowasz

Taste me, you will see
More is all you need
You're dedicated to
How I'm killing you
Spróbuj moich warg
Będziesz więcej chciał
Sam pomagasz mi
Życie wykraść ci


Come crawling faster
Obey your master
Your life burns faster
Obey your master
Master
Master of puppets, I'm pulling your strings
Twisting your mind and smashing your dreams
Blinded by me, you can't see a thing
Just call my name, 'cause I'll hear you scream
Master, master
Just call my name, 'cause I'll hear you scream
Master, master
Zegnij kolana
Słuchaj się pana
Jak knot się spalasz
Słuchaj się pana
Pana
Ciągnę za sznurki, robię, co chcę
Mózg ci szatkuję, marzenia tnę
Ślepy, nie widzisz, co dzieje się
Wezwij mnie tylko, a usłyszę cię
Panie, panie!
Wezwij mnie tylko, a usłyszę cię
Panie, panie!


Needlework the way, never you betray
Life of death becoming clearer
Pain monopoly, ritual misery
Chop your breakfast on a mirror
Wierny pompce swej, nie myśl, tylko grzej
Żywy trup, wkrótce nie wstaniesz
Cierpisz, bo tak chcę, ślepo wielbisz mnie
Ładuj krechę na śniadanie

Taste me, you will see
More is all you need
You're dedicated to
How I'm killing you
Spróbuj moich warg
Będziesz więcej chciał
Sam pomagasz mi
Życie wykraść ci

Master, master. Where's the dreams that I've been after?
Master, master. You promised only lies
Laughter, laughter. All I hear and see is laughter
Laughter, laughter. Laughing at my cries
Fix me!
Panie, panie, gdzie twe ziemie obiecane?
Panie, panie, ściem cuchnący gnój
Grzanie, grzanie, życie całkiem już przegrane
Grzanie, grzanie, wkoło szyderstw rój
Szpryca!

Hell is worth all that, natural habitat
Just a rhyme without a reason
Never-ending maze, drift on numbered days
Now your life is out of season
Piekłem taki raj, wart jest tego haj
Gdzie sprzedałeś swe marzenia?
Coraz głębiej brniesz, żyjesz niczym zwierz
Puste życie bez wytchnienia


I will occupy
I will help you die
I will run through you
Now I rule you, too
Nie wypuszczę z rąk
Czerpię rozkosz z mąk
W plecy wbiję nóż
Moim jesteś już


© Paweł Jarosław Kamiński 2025 (aktualizacja: 15.09.2025)

niedziela, 7 września 2025

STING ― Shape of My Heart

Zabrałem się do przekładu tego utworu w roku 2012. Potem nastąpiła pięcioletnia przerwa, a poprawić licho brzmiących bądź rażąco odmiennych od oryginału paru linijek i tak nie zdołałem, tym bardziej że piosenka narzuca formie rygor rymów męskich, co znacznie podnosi poprzeczkę; no i ten naszpikowany dwuznacznościami refren  nie lada zagwozdka. Podobnie było w 2021 i 2023. Wreszcie teraz coś drgnęło i pozwoliło skruszyć twardy orzech translatorski, chociaż warunki ku temu najmniej sprzyjające: po domu hasają dwa pocieszne szkraby, które w ciągu dnia nie dają złapać tchu. Kosztem snu udało się w dwa wieczory wyrwać dla siebie kilka dłuższych chwil, by na nowo przyjrzeć się zapóźnionemu tłumaczeniu (nocny dyżur z powodu choroby fąfli – paradoksalnie – przysłużył się sprawie). Niektóre wersy wygładziłem, inne dość mocno przerobiłem, jeszcze inne przybrały zupełnie nowe oblicze. Zaległość nadrobiona.

W polskiej przestrzeni publicznej dominują dwa rodzaje tłumaczeń tekstów piosenek:

  1. Odklejone. Całkowicie odchodzą od oryginału. Zostają tylko główne motywy bądź ogólny zarys pierwotnej historii. Giną: obrazowanie, metafory, porównania itd. Ba, niejednokrotnie tekst przekładu nie ma żadnego związku z oryginałem. Powstaje zupełnie coś nowego. Przykłady: ☛ Sen o dolinie Budki Suflera vs Ain't No Sunshine Billa Withersa czy La Isla Bonita Krzysztofa Antkowiaka vs utwór Madonny. Właściwie trudno tu mówić o przekładzie, w najlepszym razie mamy do czynienia z adaptacją.

  2. Filologiczne. To przekłady dosłowne. Niekiedy na sposób komiczny lub infantylny. Wyroby czekoladopodobne. Mają dać polskiemu odbiorcy najlepszy ogląd tego, o czym traktuje oryginał, tymczasem w rzeczywistości pozbawiają tłumaczenie kluczowego waloru meliczności, tym samym odzierając je przeważnie z wszelkiego wdzięku i smaku. Vide ☛ publikacje oficyny wydawniczej InRock zbierające teksty z wielu płyt danego zespołu (The Doors, Metallica, Depeche Mode, Pink Floyd).

    Jako nastolatek korzystałem z kilku podobnie opracowanych książeczek, tyle że zawierających teksty z jednego krążka danego boysbandu (pamiętam Leprosy Death i Tombs of the Mutilated Cannibal Corpse). Wydawano je w połowie lat 90.: na verso widniał oryginał, na recto tłumaczenie.

    Nie powiedziałbym, aby autorzy przekładów tego typu się wykazywali. Czasem wychodzi im beznadziejnie, czasem miernie, czasem co najwyżej słabo. Świetnie ani przyzwoicie – bodaj nigdy. Zresztą takie podejście do tłumaczenia piosenek siłą rzeczy nie daje wielkiego pola do popisu. No i nikt nie prosi o „uwzględnienie” w przekładach meliczności ☛ czytaj: tłumaczom nikt za taką robotę nie płaci. Dlaczego? Ano pewnie dlatego, że nie ma popytu na takie publikacje. Wydawcy doskonale zdają sobie sprawę, że znakomita większość osób słuchających muzyki zadowala się w tej materii absolutną mizerią (patrz poniższy akapit; poza tym w dobie AI wystarczy wrzucić w chata GPT oryginał, by po kilku sekundach wypluł z siebie produkcje, których jakość w przybliżeniu dorównuje takim płodom. Ogółowi to wystarcza). Kto to, panie, kupi? Pies z kulawą nogą.
(Zasłonę milczenia spuszczę na szokująco dosłowne tłumaczenia, dokonywane przez dyletantów, którzy swoimi grafomańskimi produkcjami dokonują na utworze bestialskiego mordu, zaśmiecając internet. I de facto to one królują w sieci, zwłaszcza w serwisach w rodzaju YouTube czy Tekstowo).

Nie odpowiada mi żadne z tych dwóch podejść. Przekład piosenki musi dać się zaśpiewać  to jego, mówiąc za Barańczakiem, dominanta translatorska. Bez spełnienia tego warunku trudno mówić o udanym tłumaczeniu. Dlatego nie interesowała mnie adaptacja ani wysuszona na wiór białowierszowa wersja filologiczna.

Że inaczej się nie da? Bynajmniej. Droga pośrednia istnieje. Wprawdzie ostateczny kształt podszytych głębszymi refleksjami potyczek podmiotu lirycznego przy zielonym stoliku nie do końca mnie satysfakcjonuje w ogólnym rozrachunku, a także w paru szczegółach (choćby kulturowo znacząca „święta geometria”, która w przekładzie nie ocalała), ale postanowiłem już więcej nie dłubać. Trzeba znać proporcjum.

A skoro sprawa zamknięta, efekt przedstawiam P.T. Czytelnikom niniejszego bloga. Najlepiej ocenić, nucąc sobie tekst razem ze Stingiem, a najlepiej do wersji instrumentalnej utworu, aby uwolnić się od sztywnego rytmu sylab w oryginale. Liczba sylab w wielu miejscach odbiega od oryginału, jednak bez szkody dla meliczności, gdyż piosenka z uwagi na sporą sylabotoniczną elastyczność pozwala do pewnego stopnia manewrować frazą – miejscami skracać ją lub wydłużać – dzięki czemu przekład spokojnie da się wyśpiewać. Zresztą – sprawdźcie sami.


Shape of My Heart / Serca krój

He deals the cards as a meditation
And those he plays never suspect
He doesn’t play for the money he wins
He doesn’t play for respect
Rozdając karty, kontempluje
I żaden z graczy nie wie, że
On nigdy nie gra dla uznania
Dla niego zysk nie liczy się

He deals the cards to find the answer
The sacred geometry of chance
The hidden law of a probable outcome
The numbers lead a dance
Rozdając karty, szuka prawdy
Przypadkowości świętych praw
Skrytej reguły losowości
Tu rządzi liczb obłędny tan


I know that the spades are the swords of a soldier
I know that the clubs are weapons of war
I know that diamonds mean money for this art
(But) that’s not the shape of my heart
Wiem, że pikami w bitwie się wojuje
Z żołędziem w tarczy wyrusza w bój
Dzwonki jak pieniądz dźwięczą wdzięcznie
(Lecz) me serce ma inny krój


He may play the jack of diamonds
He may lay the queen of spades
He may conceal a king in his hand
While the memory of it fades
Może jopka puścić karo
Może damę wino zgrać
Może też mieć na ręku króla
Liczy się sama gra

And if I told you that I loved you
You’d maybe think there’s something wrong
I’m not a man of too many faces
The mask I wear is one
Gdybym ci wyznał swoją miłość
Szukałabyś drugiego dna
Nie dla mnie żadne maskarady
Tę jedną maskę mam

Well, those who speak know nothing
And find out to their cost
Like those who curse their luck in too many places
And those who fear are lost
Kto wiele mówi, ten nic nie wie
I cenę tego pozna wnet
Jak ten, co wiecznie los przeklina
Kto boi się, przegrany jest



© Paweł Jarosław Kamiński 2025 (aktualizacja: 14.09.2025)